piątek, 25 września 2015

O zwierzętach/ About animals

Siemka! Nim przejdę do tekstu, chciałabym wyjaśnić pewne uchybienia. Mianowicie, jak już pewnie zauważyliście, brakuje 3 wpisów w "Święci nasi patronowie"- w piątek o tym zapomniałam, w niedzielę nie było artykułu. Dziś też już nie wpiszę wiersza, ale przez weekend nadrobię zaległości. W zakładce "Diabeł podpowiedział" jutro- dość dawno obiecany przepis, a w "Coś optymistycznego" powodem braku niektórych wpisów też jest moje zapominalstwo (a że przypomniałam sobie w tym momencie, gdy już trwała godzina 23:59 i za moment zmieniła się na 00:00 następnego dnia, to już inna sprawa 😉). Ok, dosyć przynudzających wyjaśnień, zaczynamy.
Tym razem nie będzie tak religijnie, jak w poprzednich tekstach. Będzie to opowiadanie o młodej pani weterynarz, o jej pracy, kochającym podejściu do zwierząt- też przecież istot Bożych. A co się stanie dalej... Nie uprzedzam faktów.
Rozsiądzcie się wygodnie, jak w kinie i potraktujcie to opowiadanie jak... film.

****

Pewnego razu, w jednej z wsi na południu Polski, mieszkała młoda weterynarz, imieniem Ola. Na ironię była córką rzeźnika.
Ojciec dziewczyny nigdy nie podniósł ręki na żadne zwierzę, ale był przekonany, że Bóg stworzył faunę na pożywienie dla ludzi- dlatego bez wzruszeń zabijał świnie, krowy, kury, i tym podobne zwierzęta gospodarskie. Swojego psa bardzo szanował, zawsze zostawiał mu najlepsze resztki ze stołu, pozwalał mu leżeć na swoim brzuchu, gdy oglądał filmy, wychodził  z nim na spacery, kąpał, głaskał- byli bardzo zżyci. Ola, przyglądając się tym kontrastom- w dzieciństwie jeździła do dziadków, a ojciec jej ojca miał od niepamiętnych czasów żal do syna, że pozbawia zwierzęta życia- coraz częściej brała stronę dziadka w stosunku do braci mniejszych. Kiedy jako nastolatka wzgardziła kotletem schabowym podczas obiadu i oświadczyła rodzicom, że zostaje wegetarianką, ojciec porządnie wyłoił jej skórę. 

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

Rozpoczęłam w piątek, skończyłam ten etap w sobotę- kolorowych snów :)

Julka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz