poniedziałek, 14 grudnia 2015

Św. Klarentyna XYZ i kolorowy witrażyk Pana Jezusa

Hej, Siostry i Bracia!
Wkład do dzisiejszej notki miało wnieść pewne wydarzenie, które się jeszcze dziś nie odbyło, ale... odbędzie się w czwartek. :) Co się odwlecze, to nie uciecze, notka inspirowana jeszcze się pojawi... :)
A tymczasem obiecałam Wam posta- dobrze, że mam na jakiejś kartce napisane kolejne przykładowe tematy, które mogę tu wstawić (bo mam do nich zrobione przeze mnie zdjęcia :)). I postanowiłam napisać opowiadanie inspirowane historią świętej Siostry Faustyny.
Odkąd zaczęłam w tym roku chodzić na roraty (11.12.2015- taka moja dokładność), to w kazaniach o niej słyszę. Przeformatuję jej życie na potrzeby tego opowiadania, ale podeprę się jej przykładem. I jeżeli istnieje w jakimkolwiek słowniku imię Klarentyna, to informuję każdą szanowną Posiadaczkę tego pięknego imienia, źe to nie jest o niej- żeby sobie nie wzięła do serca, czy coś takiego.

Po standardowym wprowadzeniu (taka ja :D) PRZECHODZIMY DO MERITUM.

                              

                                                Święta Klarentyna XYZ 

i kolorowy witrażyk Pana Jezusa- cz. I

-Klarentyno, znowu siedzisz przed komputerem i piszesz z jakimś chłopakiem. A ja już tyle razy Cię prosiłem, żebyś zaczęła robić ten kolorowy witrażyk- taki e-mail przyszedł na skrzynkę pocztową Klarentyny XYZ 21 maja 1991 roku. Ona doskonale wiedziała, kto jest nadawcą wiadomości. 
Pan ukazał się jej na modlitwie kilka miesięcy wcześniej. Zawarła z Nim wtedy układ- ona będzie codziennie odmawiała dziesiątkę Koronki do Miłosierdzia Bożego i dokładała jeden elemecik do witrażu, przedstawiającego Jego oblicze. Gdy skończy (a miało się to odbyć za nie mniej niż 10 lat, tak małe były to kawałeczki), zaniesie swoje dzieło do miejscowego kościółka, gdzie będzie ono poświęcone i zawieszone. On w zamian będzie obdarzał ją i mieszkańców wioski, w której żyła, wszelkimi potrzebnymi łaskami. 
Nie spodziewała się pierwszej wiadomości na swojej skrzynce odbiorczej, oj nie. Bardzo, ale to bardzo się zdziwiła, gdy zobaczyła po raz pierwszy 13 lutego 1991 roku wiadomość e-mailową od samego Boga. Ale od tej pory e-maile zaczęły powtarzać się często. 
I powiedzcie, że dla Boga jest coś niemożliwego- nie ma. Dociera do człowieka nawet za pośrednictwem internetu. :)*


*INFORMACJA: Wszelkie dane oraz fabuła tekstu jest całkowicie mojego autorstwa, podparta przykładem życia św. Siostry Faustyny (a jeżeli jeszcze nie jest, to na pewno będzie :)). Żadne imię czy inne dane nie jest powiązane z konkretną osobą, ani elementy humorystyczne nie mają na celu obrażenia Boga czy uczuć kogokolwiek.

Dobrej nocki,
Julka


Środa, 20 stycznia 2016

Św. Klarentyna XYZ i kolorowy witrażyk Pana Jezusa- cz. II

Mama Klarentyny jako jedyna wiedziała, jakie zadanie ma dziewczyna. I gorąco swoją córkę wspierała- również modlitwą- w jego wypełnianiu. Nieraz było tak, że młoda kobieta nie miała czasu, siły ani chęci się pomodlić, albo zapominała o tworzeniu witrażu. Wówczas oprócz mejli od Boga otrzymywała też olbrzymie wsparcie ze strony swej matki. Ona pomogła jej się pozbierać do życia po wielkim, popełnionym przez Klarentynę grzechu.

Młoda kobieta, będąc zaledwie siedemnastolatką, zdecydowała się na dokonanie aborcji. Podła decyzja odmieniła zupełnie jej życie, odebrała jej wszelką radość i wiarę w Boga. On jednak wiedział, jak dostać się do serca dziewczyny.
Gdy ta ignorowała i odrzucała wszystkie wiadomości od Boga, On działał przez jej matkę. Dzięki niej dziewczyna odzyskała wiarę prędzej, niż ją straciła, i nie zaniedbała ani jednego, przyrzeczonego Bogu obowiązku.

CDN.


Niedziela, 24 stycznia 2016

Św. Klarentyna XYZ i kolorowy witrażyk Pana Jezusa- cz. III


Dziewczyna tworzyła witraż już piąty rok. Z ufnością poddawała się zaleceniom Boga i starała się żyć zgodnie z Jego przykazaniami, co nie zawsze jej wychodziło :) Od roku prowadziła bloga, w którym znajdowały się wszystkie jej rozmowy z Bogiem.
Pewnego dnia właśnie dzięki niej i przez Nią Pan uratował wieś, w której mieszkała, od pożaru.

To była sobota, 16 sierpnia 1995 roku. Upalna sobota. Na dworze 30 stopni w cieniu, żyć się nie dało, tak było ciepło. Klarentyna spała w piwnicy, gdyż tam było najchłodniej. Pospała może z godzinę, gdy nagle usłyszała wielki grzmot. Grzmot o potężnej sile, tysiąc razy większej od tych, które już w życiu słyszała. Chwilę potem pojawiła się niewielka błyskawica.

Sytuacja powtórzyła się, tym razem błysk był większy. Iskra upadła na ziemię i pojawił się ogień. Klarentyna poczuła, że musi wybiec, by go ugasić. "Panie, wierzę, że jednak robię dobrze. Muszę uratować rodzinę i sąsiadów", powiedziała w myślach.

Ogień na szczęście był niewielki, udało się go ugasić niedużym wiadrem wody. Za jakąś godzinę po tym pojawił się grzmot jeszcze jednak groźniejszy. Ludzie w wiosce już dawno pozamykali okna i zabezpieczyli domy, gdyby ogień rozniósł się, w mig paliłaby się cała malutka wieś. Dom przy domu, wszystko drewniane, stodoły kryte słomą. Wystarczyło niewiele do tragedii.
Dziewczyna bała się, ale postanowiła, że jeżeli będzie istniało jakieś niebezpieczeństwo, pójdzie bez wahania ratować.

I niestety nadarzyła się okazja. Po chwili na niebie ukazały się błyskawice. Klarentyna wyszła na zewnątrz, pomimo, że matka błagała ją, aby tego nie robiła. Skryła się pod drewnianym dachem wiaty.

Gdy przeciął niebo piorun, jakiego ludzie jeszcze nie widzieli, Klarentyna wybiegła na ulicę. "Panie Boże, zabierz mnie, oszczędź tych ludzi" rzekła. Nim piorun dotknął ziemi dziewczyna "wystawiła się" na jego działanie. Stanęła na środku wiejskiej ścieżki i zdążyła po raz ostatni oddać swą duszę Bogu. Iskra raziła ją śmiertelnie. Po tym zdarzeniu nie pojawił się już ani jeden najmniejszy grzmot.


***
Wszystko to wydarzyło się w miejscu, gdzie zrozpaczona matka dziewczyny mogła oglądać tę scenę z okna. Gdy ujrzała śmierć swojej córki, rzuciła się na podłogę, zaczęła rwać włosy z głowy i potwornie płakać. Wszystko odbiło się na niej tak silnie, że musiała przejść terapię u psychiatry. Nie zdołała być na pogrzebie Klarentyny. Lecz kiedy wydobrzała, a czas zatarł rany, dokończyła dzieło swej córki. Witrażyk zawisnął w wiejskim kościółku 15 marca 2001.

Klarentyna została świętą 20 kwietnia 2004 roku.

(wszystkie imiona, nazwy, daty, zdarzenia i kanonizacja zostały wymyślone na potrzeby opowiadania przez jego autorkę i nie miały miejsca. Proszę nie przypisywać ich jakiejkolwiek konkretnej osobie. W opowiadaniu wykorzystane zostały fakty z życia św. siostry Faustyny <zmodyfikowane> m.in. imię- Faustyna (tu: Klarentyna), obraz Pana Jezusa (tu: witrażyk Pana Jezusa), dzienniczek (tu: blog) wskazówki Pana Jezusa (tu:e- maile od Boga))




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz