wtorek, 22 grudnia 2015

NIE BÓJ SIĘ- rady, które mogą się przydać

Cześć, Szczęść Boże wszystkim! Kończy się Adwent, za progiem wręcz mamy święta Bożego Narodzenia. U mnie już przystrojone dwie choinki, a u Was? :) Babcia już przygotowuje mak na makówki, prezenty dla bliskich pod choinkę leżą od ponad dwóch tygodni... Napiszcie, jak Wam idą przygotowania do świąt. ;)
Ale nie o tym teraz tutaj. Nazwana przeze mnie "notką inspirowaną" notka będzie o sprzątaniu.
W takim wymiarze duchowym. :)
Zdjęcie dzięki witrynie Pixabay :)
Według mnie świętowanie tych radosnych dni nie jest pełne bez możliwości przyjęcia Komunii Świętej. Ale to trzeba się odważyć. Podejść i szczerze wyznać swoje grzechy.
Trudne? Patrząc na to moim okiem tak. Ale o wiele trudniejsze jest przekładanie Sakramentu Pokuty w "nieskończoność". Jak się już znajdzie komfortowego spowiednika i się zacznie, to leci z górki. A dopóki się emocjonujemy, no to to jest dość duży dyskomfort.
Nie polecam robienia rachunku sumienia wcześniej niż dzień lub kilka przed samą spowiedzią. To jest potem takie myślenie, co jeszcze zrobiliśmy złego, takie "domyślanie grzechów" i to nie jest takie wygodne.
Druga rzecz: nie spisujmy win na kartce. Działamy pamięcią- tego błędu będę już unikać :) Na kartce człowiek jest bardziej skrupulatny, niż w pamięci- być może jest w stanie przypisać sobie błąd, którego nie popełnił lub tylko się o niego "otarł" (cytuję tu trochę jednego z moich spowiedników).
Po trzecie: jeżeli kogoś z Was nurtowały grzechy, których nie wyznał z powodu zapomnienia (nie zatajenia!!! :)) i poszedł z nimi jeszcze raz- odradzam ten krok.
Co jeszcze mogłabym napisać? Jeżeli przejmujemy się lub boimy się opinii jakiegoś księdza- śmiało wybierzmy innego, zamiast uciekać przed Miłosierdziem Bożym, unikając pokuty :)
I po piąte: nie bądźmy po spowiedzi perfekcjonistami. Realia są takie, że nie unikniemy win. Nie namawiam, wręcz odradzam, by "olewać" sprawę, bo można wtedy łatwo nałapać "duchowej grypy", ale zachowujmy się w miarę tak, jak przed przyjęciem sakramentu, z tym, że uważajmy na to, co może zagrażać naszej łasce uświęcającej (oczywiście w granicach naszych możliwości :))
I bądźmy szczęśliwi, ufajmy Panu Bogu- taka moja rada, inspirowana radą Piotra Żyłki, na koniec. Szczęśliwy grzesznik lepszy niż perfekcjonizm :)
Wyszły mi rady z mojego doświadczenia- nie chcę, aby godziły one w czyjekolwiek uczucia. Jeśli tak jest, to gorąco przepraszam za to.

Przystąpiliście? Jak Wasze uczucia?
Zdjęcie mojego autorstwa,
wykonane 11 września tego roku ;)

Julka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz