poniedziałek, 14 września 2015

Przeszkadzający krzyżyk

Witajcie! ♡ Obiecany tekst czas zacząć!
Będzie to taka moja mała autobiografia, moja historia, jednak nie zabraknie w niej kwestii wartych przemyślenia :)

Była sobota, 1 sierpnia. Szłam chodnikiem wzdłuż mostu, z koleżanką. I właśnie wtedy narodziła się w mojej głowie myśl na to opowiadanie.
Miałam na szyi krzyżyk z rekolekcji i przewieszoną torebkę. I próbowałam ułożyć go tak, żeby mi pasowało. Ale nie bardzo pod paskiem od torebki, nad nim może też...
Taki przeszkadzający krzyżyk- jak go ułożyć, żeby mi pasowało... Żeby było wygodnie...
To jest właściwie koniec mojego opowiadania. Szalenie krótkie, ale ja widzę w nim pewną refleksję- miejsce Boga w moim życiu...
Czy nie jest tak, że Pan Bóg jest w mojej codzienności "dopasowywany", jak ten symbol śmierci Jego Syna? Czy nie jest jak ten "przeszkadzający krzyżyk"? Czy nie chowam Go do "szuflady" mojego życia? Jeśli tak- jak to zmienić?
W związku z obecnością krzyżyka postanowiłam dać ten tekst właśnie na tę okazję- Podwyższenia Krzyża Świętego.
Do siebie i do Was, kochani, kieruję te przemyślenia. Nie oskarżam Was o nic złego, proszę, nie zrozumcie mnie źle. Zachęcam Was tylko do przyjrzenia się swojemu dniu codziennemu- i miejscu w nim Boga.
Jeśli ktoś miałby jakieś rady lub doświadczenia, jak odwrócić "kolejność" na właściwą- zachęcam, by się nimi podzielić. Mi też się one bardzo przydadzą. :)

Do zobaczenia!!!
Julia

2 komentarze: